"Tatuażysta z Auschwitz" Heather Morris

Tytuł: Tatuażysta z Auschwitz
Autor: Heather Morris
Tłumaczenie: Katarzyna Gucio
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Marginesy
Ilość stron: 320
Ocena: 6/10



Kiedyś powiedziałam sobie, że nie będę czytać książek bardzo znanych i rozpowszechnianych w każdy możliwy sposób. To właśnie jest powodem, że nigdy nie sięgnełam po ani jeden z tomów Harrego Pottera. W tym przypadku, jednak złamałam tą zasadę, przez dosyć dobre recenzję i bardzo okrojoną znajomość książek historycznych. Szczerze mówiąc, to niestety z żalem muszę powiedzieć, że się zawiodłam. Nie jest to związane jednak z samą książką, której bardzo mało można zarzucić lecz temu jakie miałam nastawienie zaczynając ją czytać.

Cała historia mówi o życiu Lalego Sokołowa, gdy 1942 roku trafia do obozu w Auschwitz. Po jakimś czasie dostaje pracę Tätowiera i ma za zadanie tatuować numer nowoprzybyłym więźniom. W taki właśnie sposób poznaje Gitę, w której z miejsca się zakochuje. Postanawia, że razem z nią przeżyje i będą razem żyć po tych wszystkich okropieństwach. Mężczyzna zgodził się opowiedzieć swoją historię dopiero po śmierci swojej żony.

O składni i stylistyce całości nie można za dużo powiedzieć. Jest dość przyzwoita i przystosowana do tego typu opowiadań. O całej książce też za dużo powiedzieć nie można. Więc, w czym widzę problem? Otóż zaczęłam ją czytać jako opowieść o obozie i tym co się w nim działo. Wyszłam z założenia, że na pierwszym planie zobaczę historię więźnia obozu koncentracyjnego. Niestety w większości historia opiera się na relacji Gity i Lalego, co nie pozwoliło mi się do końca wczuć w klimat całej historii.
Jest jeszcze jedna rzeczy, która niestety zabolała mnie, gdy się o niej dowiedziałam. Jest to informacja, że powstaje seria książek, których Tatuażysta z Auschwitz jest pierwszym tomem. Nie mam zupełnie problemu z tego typu seriami, jednak dla mnie ta książka o wiele więcej zyskuje będąc autonomiczna, nawet jeśli książki nie mają ze sobą ingerować (niestety na to nie wygląda). Takie jest moje zdanie.

Otóż książka pani Heather Morris została siódmą pozycją tego roku. Oczywiście jest to książka marcowa, czyli powieść historyczna, tak więc mam po chociaż jednej z każdego miesiąca. Z marca została mi jeszcze jedna recenzja (może dwie), którą postaram się dodać jutro lub z najbliższych dniach. Możliwe, że dodam też jaki post na temat braku weny do czytania z czasie mojej ostatniej prawie miesięcznej (albo nawet dłuższej) przerwy.

Komentarze