Autor: Mario Escobar
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Wydawnictwo: Wydawnictwo kobiece
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 240
Ocena: 8/10
Kolejna książka historyczna przeczytana w tym roku. Nie powiem, nie jestem przyzwyczajona do tego gatunku literatury, jednak książka ta niesie ze sobą dużą ilość emocji, które powodują, że człowiek nie może o tym przestać myśleć. Ta książka przytłoczyła mnie i to bardzo, jednak to jak przedstawia te wydarzenia spowodowała, że nie mogłam jej odłożyć na półkę. Chciałam dowiedzieć jak dalej potoczy się los rodziny, która została skazana na coś tak okropnego tylko z powodu na pochodzenie.
Historia opowiada o życiu rodziny Helene Hannemann od czasu zesłania do obozu
koncentracyjnego w Auschwitz. Helene sama była Niemką jednak postanowiła
zostawiać rodziny i pojechała z nimi. Była pielęgniarką przez co udało jej się
znaleźć pracę w szpitalu gdzie poznaje doktora Mendele. Udaje je się w tych
realiach otworzyć przedszkole dla dzieci żydowskich, gdzie chociaż na chwile
mogły przestać myśleć o tym co je otacza.
Historia pełna uczuć, napięcia i
oczywiście bólu. Czyta się ją ciężko nie dlatego, że jest napisana w zły
sposób, tylko jej nacechowanie wychodzi poza skale. To nie jest takie samo –uczucie
jakie odczuwałam w czasie czytania Tatuażysty
z Auschwitz. Mimo, że są powiązane miejscem i wydarzeniami historycznymi,
to różnią się wszystkim innym. Nie umiem chyba nic innego już o niej
powiedzieć, bo się po prostu nie da. Ją trzeba przeczytać i przeżyć to.
Przeczytałam ją ponad miesiąc temu i
dopiero teraz znalazłam czas i miałam siłę by napisać tą recenzję. Liczymy ją
więc jako dziewiątą książkę tego roku i oczywiście umieszczamy ją w marcu.
Zostały mi dwie recenzje książek które już przeczytałam, więc wyczekujcie
kolejnych wpisów.
Komentarze
Prześlij komentarz