Natchnienie do czytania i maratony czytelnicze

  

Czy też tak czasami macie, że nagle w głowie pojawia się wam jakiś tytuł książki lub cyklu książek w głowie, którego niemożna było sobie jej wybić do czasu aż nie zaczniecie jej czytać?

U mnie właśnie było tak kilka dni temu. Te trzy dni nazwałam "maratonem Chyłki". W pewnym momencie gdy oglądałam filmiki z Internecie w głowie pojawiła mi się pierwsza część tej serii. Nawet nie wiedziałam dlaczego, jednak wiedziałam, że musze je zacząć czytać. Zakupiłam więc e-book drugie części, bo Kasację już miałam przeczytana (co jest dziwniejsze, nie była ona dla mnie jakaś wybitna) i zaczęłam czytać.

Minął jeden dzień i już skończyłam Zaginięcie. Kolejnego dnia miałam już na swojej półce książek przeczytanych Rewizję. Wtedy dałam sobie postanowienie, że jeszcze jedna i koniec. Więc gdy czwartego dnia byłam po przeczytaniu Immunitetu nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Do tej pory walczę przed sięgnięciem po kolejną część i muszę się powstrzymywać.

To obrazuje moje zachowanie od czasu do czasu, jeśli chodzi o czytanie. Mam zazwyczaj plan książek do czytania, to znaczy stertę książek na biurku, która czeka aż ją ruszę. Nagle zostaje on rozbity przez tego typu książki.

I to jest piękne w czytaniu. Nie można sobie ich rozplanować w stu procentach. Czasami trzeba coś po prostu przeczytać i cieszyć się samym czytaniem, a nie męczyć się z czymś co nas do końca nie interesuje.

Może ktoś z was ma podobne przemyślenia? Czekam z utęsknieniem by móc coś przeczytać o was w komentarzu.

Komentarze